Kwiatek dla Dziadka czyli …”lekcja” ekonomii
„Wikingowie” układali na zajęciach kwiat z figur geometrycznych dla Dziadka…Ale nie tak po prostu. Bo elementy na ten prezent trzeba było sobie… kupić! Naprawdę. Za pieniądze – kasztany, których każdy miał tyle samo – 10. Otworzyliśmy także aż 3 sklepy – w każdym trzeba było zapłacić za elementy różne kwoty, w jednym to nawet dwa pieniążki za jeden kwadrat… I to całkiem mały kwadrat…”Sprzedawcy” wyczuli koniunkturę i proponowali wybór dowolnego koloru w promocji!!! Wiadomym skutkiem było, że utworzyły się duże kolejki do tych sklepów i dzielnym kupującym zaczęło brakować gotówki, więc zaraz potem musieliśmy… otworzyć … bank!!! I pan z banku miał pełne ręce roboty z udzielaniem kredytów, bo przecież kwiatek dla Dziadka musi być najpiękniejszy! Bank specjalnie wydłużył godziny pracy! O tym, że kredyty się spłaca (czyli oddaje pożyczone pieniądze) usłyszeliśmy niebawem od zorientowanych „klientów”, którzy to właśnie zrobili, gdy nie wykorzystali wszystkich pieniędzy… Było również tak, że niektóre dzieci wcale nie wzięły kredytu, „bo po co, ciociu, przecież mi pieniędzy wystarczyło…”. Zabawa była przednia!
[ngg src=”galleries” ids=”2830″ display=”basic_thumbnail”]