Prawdziwy mecz „na jedną piłkę”…
Poczuliśmy ducha walki…
Postanowiliśmy, że zagramy normalny mecz na boisku, taki mecz na jedną piłkę… Teorię gry mamy opanowaną… Wiemy, co to są rzuty karne, co ma właściwie robić na boisku bramkarz, a co obrońca… Szybko dogadaliśmy się w sprawie składu obu naszych drużyn: mecz będą grać wszyscy, tylko nie na raz, trzeba zmieniać zawodników, którzy będą się wymieniać z kibicami. Bo kibicować ktoś musi przecież! Jedna drużyna reprezentowała Polskę (czerwone szarfy), a druga – Niemcy (szarfy niebieskie). Honorowym gościem była Pani Dyrektor, która rozpoczęła mecz ustalając kierunek pierwszej piłki i kopiąc ją prawie z woleja. Po chwili Pani Dyrektor życzyła wszystkim zawodnikom owocnego spotkania i dołączyła do grona kibiców… Gra toczyła się wartko (3×10 minut), bo zawodnicy wymusili trzecią połowę… A było co oglądać! Piłkarze nie otrzymali ani jednej żółtej kartki (nie mówiąc o czerwonych)!!! Trzymali się od siebie z daleka, murem broniąc swojej połowy. Większość stanowili obrońcy, bo lepiej bronić niż strzelać! Bramkę dla jednej drużyny zdobył Antoś F. – z dalekiego, mocnego strzału! Ależ była radość! Niestety, ktoś strzelił też „samobója”, bo bramkarz chwilowo poszedł do kolegi, ale co tam! Emocje były wielkie, zawodnicy zmieniali się sprawnie, ale nie chcieli zejść z boiska, było nas zatem z każdą połową coraz więcej…Rezultat – 1:1 zadowalał prawie każdego…
Mecze będziemy rozgrywać często. Lepiej nauczymy się, co w piłkarskiej trawie piszczy… Tylko gwizdek kupimy, bo cioci (sędzia) gwizdek gdzieś zaginął…Co to za sędzia bez gwizdka…
Jeszcze raz dziękujemy Rodzicom za zaangażowanie w zabawę i za wielkie wsparcie. Za radość dzieci, za emocje!