„Marynarze” na lodach…
Najpierw uczyliśmy się piosenki o lodach… … a potem, podśpiewując refren, błyskawicznie zjedliśmy śniadanie (bo lody czekają) i raźno dotarliśmy do Galaxy. Stając przed ladą, zszokowani ilością kolorów w tych lodach, dzielnie składaliśmy zamówienie. Sami wybieraliśmy smak i dziękując pięknie „pani od lodów” próbowaliśmy swoich ulubionych. Gustujemy w lodach truskawkowych, czekoladowych i balonowych (czyli niebieskich). Te smaki przeważały. Koneserzy wybierali też lody borówkowe, mango, miętowe i waniliowe. Lizaliśmy te lody powoli, z powagą, bo przyglądali nam się wszyscy ludzie z całego miasta chyba. Fajna to była wyprawa. Kolejna będzie za rok. Buzie i ręce domyliśmy na miejscu, od razu. A nasze kamizelki po tych lodach idą natychmiast do prania! Ale warto było!
[modula id=”168526″]