List od … Mikołaja…
W grupie 'Wikingów” zapowiadał się całkiem zwyczajny dzień…Ale, oczywiście, zupełnie taki nie był… Bo bystre oczy naszych przedszkolaków szybko wypatrzyły maleńkie sylwetki Mikołajów i jeszcze strzałki do tego… Ledwo doczekaliśmy, aż przyjdą wszystkie dzieci i niczym detektyw Pinkerton (z trzeciej części „Skarpet”) ruszyliśmy tropem strzałek. Finał akcji nastąpił przy jednym oknie, gdzie (po odsłonięciu rolety), po zewnętrznej stronie okna, ukazał się wielki list, napisany przez Mikołaja (chyba osobiście)… List został przeczytany przez ciocię i dokładnie przeanalizowany przez dzieci… Dowiedzieliśmy się z niego, że wszystkie Mikołajowe pojazdy są przygotowane do dalekiej drogi, że może spadnie śnieg, a może nie spadnie, i, aby dostać prezent, trzeba już zacząć wykonywać konkretne, trudne, grupowe zadania. A pracy jest dużo… Po liście nastąpiło prawdziwe dochodzenie: domysłom nie było końca… Jak Mikołaj zawiesił list, kto wszedł do przedszkola i dlaczego nie zobaczył listu wcześniej, dlaczego są strzałki i co właściwie wskazują i kiedy będziemy wykonywać zadania…Jakoś tak rozmowa zeszła na „rózgi”… W tym temacie dzieci miały nad podziw wiele do powiedzenia (który Rodzic, jak był mały i za co rózgę otrzymał)…
Zastanawialiśmy się też, co lubi Mikołaj, ale także, co lubią Rodzice i może warto by było napisać do Mikołaja z prośbą o atrakcje dla wszystkich domowników…
Zabraliśmy się do prac plastycznych i mamy pierwsze efekty – dekoracje na okna, o które prosił Mikołaj… Damy radę!
[ngg src=”galleries” ids=”2756″ display=”basic_thumbnail”]