Zabawa „w sklep” czyli wymiana 1:1 i nie tylko…
Ta zabawa matematyczna należy od dziś do naszych ulubionych… Oczywiste jest, że w sklepie muszą być sprzedawcy, towar i klienci z pieniędzmi… Sprzedawcy zgłosili się na ochotnika – ich zadaniem było sprzedawać towar klientom, którzy przyszli po zakupy. Każde dziecko otrzymało miseczkę (portfel), w którym było dużo „pieniążków” i jedna „stówa” (określenie dzieci). W sklepach płaciliśmy jeden pieniążek za jeden klocek oraz jeden pieniążek za jedną małą zabawkę. W ostatnim sklepie można było kupić „za stówę” dowolną zabawkę z sali. I zaczęły się zakupy. Od razu niektórzy spryciarze zorientowali się, że można kupić dwa klocki za dwa pieniążki, a rekordziści kupowali 5:5. Zakupiony towar układaliśmy na kartkach… Po półgodzinnej zabawie można było usłyszeć „Ciocia, pożycz stówę” (następnym razem chyba otworzymy bank)… Zabawa trwała i trwała, kupujący żądali nowych dostaw towaru, ale dobrze, że mamy zegar daltoński, bo sklepy też mają swój czas pracy. Sprzedawcy policzyli utarg, a klienci grzecznie ruszyli, by zbudować coś z tego całego towaru. Potem połączyliśmy swoje kartki po dwie, bo z kolegą zawsze jest ciekawiej… Na końcu podziękowaliśmy naszym sprzedawcom – spisali się na medal! Prawdziwi profesjonaliści!
[modula id=”185762″]