Wspaniała lekcja…
Odwiedziliśmy Police, a dokładniej Warsztaty Terapii Zajęciowej, a dokładniej super zespół super ludzi…Pasjonatów poznajemy z daleka, poznaliśmy chyba wszystkich – od podopiecznych po kierowników… Jeszcze nie zdążyliśmy dobrze wysiąść z autobusu, a już poznaliśmy pana Kubę który przeprowadził nas przez całe niemal Police zatrzymując samochody przy przejściach dla pieszych. Zresztą, wszyscy troszczyli się o nas bardzo. Oczywiście, zwiedziliśmy każdy zakamarek – pracownię stolarską (tam pracuje Mama Bartusia właśnie, pięknie tam pachnie, a jakie urządzenia mają… ), pracownię ceramiczną (ach, jakie tam cuda były…), pracownię krawiecką chyba, prawdziwą kuchnię, salę rehabilitacji, gabinet doświadczania świata (po prostu bajka) i inne pozostałe (i jeszcze taka pracownia techniczna była i szkolna i gospodarcza…). A podopieczni Warsztatów? Serdecznie nas przywitali, opiekowali się nami, ale byli prawdziwymi nauczycielami: cierpliwie tłumaczyli, jak lepić z gliny, pomagali, podsuwali pomysły, wspólnie także piekliśmy ciasteczka, które błyskawicznie zniknęły z tacy… Pokazywali wspaniałe prace ceramiczne, byli dumni z pochwał. Widać, że każdy jest tam na swoim miejscu, wie, co ma robić, osiąga sukcesy, ma przyjaciół, nawiązuje fajne kontakty… O terapeutach też oczywiście należy wspomnieć – każdy, kogo spotkaliśmy, poświęcił nam swój czas, pomagał w działaniach, cieszył się na nasz widok, a dzieci to czują… Szczerą zazdrość cioci Joli wzbudziły urządzenia, których nazwać nie potrafimy, ale które pomagają w terapii i w pracy podopiecznych… O naszych wywiadach telewizyjnych to już wspominać nie wypada…
Czuliśmy się w tych Policach świetnie! Rozmowom o wycieczce nie było końca. Podziwialiśmy umiejętności uczestników Warsztatów i wspólnie ustaliliśmy, czego się od nich nauczyliśmy. I to najważniejsza wartość tego spotkania…
Pani Aniu, serdecznie dziękujemy, jesteśmy pod nieustającym wrażeniem! Podziwiamy Panią za ten błysk w oku i wielkie serce! Świetnie Pani to wszystko zorganizowała!
[modula id=”135120″]