|

Nasza pierwsza „planszówka”…

Że się wszyscy nie pokłóciliśmy w tej grze, to wielki sukces…A było tak: już czas w naszej grupie na proste gry planszowe… Na takie typowe „ściganki”. Ale jak zagrać, by każdy dobrze widział i przeżywał akcję… Postanowiliśmy zrobić sobie grę z naszych pianek, grę gigant, grę – węża takiego… Podzieliliśmy się tradycyjnie – na drużynę dziewczynek i chłopców i ustaliliśmy ważne przepisy. Wybraliśmy po jednym reprezentancie i… naprzód! Przeliczaliśmy wspólnie oczka na kostce,  skrupulatnie liczyliśmy kroki (po polach poruszamy się krokiem dostawnym) i za pierwszym razem poszło gładko! Kolejny raz był bogatszy o kilka utrudnień… Atmosfera zrobiła się gęsta, gdy drużyna dziewczynek po raz trzeci (!!!!) musiała zaczynać od startu, chłopcy tymczasem parli do przodu… Interweniowała ciocia (anulując utrudnienie), bo awantura wisiała na włosku… I wtedy… dziewczynki wyrównały! Wielkie brawa, „Rybacy”, za naukę przegrywania i wygrywania! A nad trudnymi emocjami przy grach planszowych będziemy pracować!!!

[modula id=”183751″]

 

Podobne wpisy