Nasz kalendarz adwentowy…
Koncepcję kalendarza wymyśliliśmy sami…
No, we współpracy domowo-przedszkolnej… Najpierw rozmawialiśmy o kalendarzach adwentowych całego świata, o o tym, skąd się wzięły i po co w ogóle są, jak jest polska tradycja kalendarzy… Rodzice zaopatrzyli nas w solidną wiedzę w tej dziedzinie, a jakie nowe słowa poznaliśmy… ho ho…Potem wybieraliśmy domki do schowania zadań, a do tego jeszcze niektórzy opowiadali o swoich zadaniach rysowanych, inni napisali je na kartce, a jeszcze z innymi – napisaliśmy wspólnie. Żaden domek pusty nie został, a w niektórych jest po kilka zadań. Wszystkie zadania zapakowaliśmy solidnie do domków przez siebie wybranych. Nie wiemy, kiedy je wszystkie zdążymy wykonać…I jeszcze trzeba było ustalić zasady korzystania z kalendarza – na przykład taką, że puste domki zabieramy ze sobą do domu… Następnego dnia zrobiliśmy superowską, długą, trudną trasę dla ozobotów i ustawiliśmy między puzzlami nasze domki. I roboty posłusznie ruszyły świecąc kolorowym blaskiem. Momentalnie powstał taki tajemniczy klimat, w tych uliczkach… Potem dołożyliśmy jeszcze nasze pierwsze, mrugające światełka – w końcu adwent za progiem!