Jak „działają” wulkany…
„Żeglarze” już wiedzą, jak zrobić wulkan…
Bo te wulkany to sprawa nie taka prosta! A przecież w świecie dinozaurów było mnóstwo wulkanów! Widzieliśmy w książkach.
A było to tak: obiecaliśmy sobie, że zrobimy takie małe wulkany (z obawy, że zalejemy całe przedszkole jednak stanęło, że małe)… Zgromadziliśmy potrzebne sprzęty i szybko powstał prototyp, gdy dzieci (szczególnie Lila, ale inne przyklasnęły gorliwie) orzekły, że wszystkie trzy konstrukcje (bo wulkany powstały trzy) trzeba koniecznie pomalować. Farbami plakatowymi. Bo takie białe są brzydkie, a kolorowe będą ładne. Cóż było robić – malowanie trwało długo (bo przy malowaniu fajnie się rozmawia), a potem czekaliśmy do następnego dnia by wulkany wyschły. I w końcu doczekaliśmy się. Zainteresowani eksperymentem szybko podzieliliśmy się na trzy zespoły (każdy zespół obsługiwał swój wulkan), bez dąsów i grymasów ustaliliśmy, kto w zespole będzie mieszał składniki, kto przyniesie i wleje wodę, kto wysypie sodę i kto doleje octu. Czynności starczyło dla każdego. Wykorzystaliśmy również barwnik spożywczy i brokat, bo dlaczego nie? Efekty obserwowaliśmy wszyscy i bardzo nam się podobała bąbelkowa „lawa”. I wiemy, że jak się łączy kwas i zasadę, to powstaje dokładnie taka „piana”.
Potem jeszcze pomogliśmy w sprzątaniu i… kolejny eksperyment za nami. Pewnie, że będą następne. Niebawem.
[ngg src=”galleries” ids=”2593″ display=”basic_thumbnail”]