Gramy w „Chińczyka”
Emocji było co niemiara! Bo Leo przyniósł do sali prawdziwą grę! Każdy chciał spróbować swoich sił i wygrać, ale zwycięzca był za każdym razem jeden… Niektórzy próbowali oszukiwać (ustawiając kostkę), inni odchodzili w środku gry obrażając się na pozostałych, kolejni nie przestrzegali kolejki i rzucali po kilka razy… Ciocia przegrała dwa razy pod rząd (co trochę poprawiło atmosferę i podniosło na duchu obserwatorów)… Jednym słowem – lekko nie było. Miny mieliśmy nietęgie, spojrzenia srogie, ale wszystko przed nami. Dziękujemy, Leo, za pomysł!
[modula id=”186319″]