„Piracki” Dzień Kobiet…cz.1
Na ten Dzień czekałyśmy długo, od września po prostu…Chłopcy też czekali, bo musieli czuwać nad przebiegiem całej, bardzo długiej imprezy… Mruczeli przy tym ciągle, że „dziewczyny to mają lepiej” i „jak był Dzień chłopaka, to było w ogóle inaczej”… Pewnie, że było inaczej. Bo dziś królowały loki (a co!), perfumy w obfitości wielkiej, kosmetyki o różnym przeznaczeniu i kolorach i cudne kreacje… Nasze „studentki” zasiadły w loży honorowej, na pluszowej kanapie i fotelach, i urządziły sobie profesjonalne SPA. Zorganizowały się same, co było wielkim pocieszeniem dla cioć, które też zostały podane profesjonalnej metamorfozie – bo co szkodzi położyć krem na podkład (albo jeszcze lepiej dwa różne kremy)… I ten na zmarszczki (!!!) i rozjaśniacz (!!!) i korektor do Twojej, ciociu starej urody… Ciocie przeżyły… Chłopcy w tym czasie, ze stoickim spokojem kończyli swoje laurki dla koleżanek – rzecz trudna i niebanalna… Oczywiście, były życzenia! Następnie urządziliśmy zabawy integracyjne – sprawdzaliśmy wiedzę chłopców o dziewczynkach. Wykazywaliśmy się wiedzą, która dziewczynka ma najdłuższe włosy, która jest najwyższa, dziewczynki pokazały sprawność ruchową i naturalny wdzięk, a chłopcy – siłę! Przewozili bowiem koleżanki na kocach, co łatwe nie było! A ile śmiechu przy tym! Wreszcie, osłabieni po zmaganiach, zasiedliśmy do poczęstunku – chłopcy nakrywali do stołu i obsługiwali koleżanki. Jedliśmy pyszne owoce, a nawet słodycze. O tym, że Dzień Kobiet jest Międzynarodowy dowiedzieliśmy się od wujka Oscara, który wręczył dziewczynkom kolorowe, „hiszpańskie” laurki. I na dokładkę dziewczynki dostały wspaniałe pisaki (z brokatem, zobacz, ciociu!!!!!)… I to jeszcze nie był koniec atrakcji…
[modula id=”125757″]