Na tę prawdziwą, śnieżną zimę „Żeglarze” czekają od dawna… Wreszcie dziś (choć na chwilę) pojawił się śnieg…Nie było czasu do stracenia: szybko śniadanie (bo śnieg stopnieje), potem zajęcia z piłki (szybciej, bo jest go coraz mniej), a na zajęcia logopedyczne już nikt nie chciał czekać (jednak się odbyły i to w przepisowym czasie)… Za to w szatni – tempo iście olimpijskie! Zaplanowaliśmy, że odwiedzimy naszą polankę w parku, ale natychmiast za pierwszym parkowym drzewem rozpoczęły się atrakcje! Oj, dostało się ciociom i naszemu Antonio, dostało! Śnieg był lepki i wszyscy daliśmy pokaz umiejętności lepienia i rzucania kulami (przecież kiedyś mówiłaś, ciociu, że jak lepimy to uczymy rękę pisać!!!)…
Wreszcie wytyczyliśmy jakieś granice i rozpoczęła się wytęskniona bitwa na śnieżki (chłopcy – dziewczynki). Chłopcy naradzali się nad strategią, a dziewczynki w tym czasie lepiły kule! Ale było! Nikt nie narzekał, nie marudził! I jeszcze były orły (albo aniołki) na śniegu. A co! A na koniec – zabawy swobodne. Wtedy to powstały piękne bałwanki, które potem obejrzeliśmy razem. A wujek Antonio spokojnie kontemplował zimowe szczecińskie krajobrazy… I jeszcze wujek Antonio nauczył nas, jak się mówi śnieg i bałwan i kula po włosku!
Smutni wracaliśmy do przedszkola. Wprawdzie zdążyliśmy na porcję zabaw, ale widać już było, że śnieg i tym razem długo nie poleży… Chociaż Tata Ani powiedział, że może w czwartek…
A, byli tacy, którzy próbowali przemycić śnieg do przedszkola i dopiero w progu rozstali się z nim z prawdziwym żalem…