„Żeglarze” i „Wikingowie” byli świadkami tego niezwykłego wydarzenia…Jest smukły, biały i wysoki… Ma cztery maszty, reje i przemiłą załogę… Do nabrzeża na Łasztowni przybił spokojnie i z niezwykłą gracją. Żaglowiec „Juan Sebastian de Elcano”, bo o nim mowa, zrobił na nas ogromne wrażenie!
Ale po kolei: dwie grupy naszych „średniaków” wybrały się na przywitanie tego żaglowca. Na Łasztownię jechaliśmy autokarem i przez szyby podziwialiśmy Szczecin: nasze zabytki, zieleń, nowoczesne budynki… Każdy, kto przybędzie na Dni Morza będzie miał co oglądać…
Tymczasem „Juan Sebastian de Elcano” był coraz bliżej i bliżej… Przy burtach i masztach stała wyprostowana cała chyba załoga, a my – wdzięcznie pozując wszystkim fotoreporterom, w rytm muzyki tańczyliśmy „Hiszpańskie kurczaki”! Gdy „Elcano” zacumował, rozległy się hymny – najpierw Gości (staliśmy na baczność), a potem – nasz, polski. Śpiewaliśmy, ile sił w piersiach!
A później witaliśmy Hiszpanów gorącym „Buenos dias”, bo przyszli się przywitać i trochę porozmawiać. I my podziwialiśmy ich (białe, piękne mundury, uśmiechnięte buzie), a oni – nas (też uśmiechnięte buzie i stroje i wszystko, bo byliśmy bardzo grzeczni)! I jeszcze widzieliśmy paradę rejową – marynarze wchodzili po linach na najwyższe reje, a wśród nich były też panie – i też dzielnie wchodziły! I spotkaliśmy wiceprezydenta Szczecina – pana Krzysztofa Soskę. On też podziwiał żaglowiec „Elcano”!