Ciocia Eri zrobiła z „Piratami” bardzo sympatyczne węże…Dzieci ozdabiały talerzyki farbą, wycinały, przyklejały oczy i język… ale to nie koniec. Postanowiły bowiem zorganizować teatrzyk marionetek. Wystarczył gruby kij i kawałek tkaniny, by bawić się i śmiać do rozpuku! Trudno było „Piratom” podzielić role: nikt nie chciał być widzem, za to aktorem – każdy! Trzeba było wprowadzić zasady porządkujące zabawę – wymianę dzieci co kilka minut (przydał się nasz minutnik) i potoczyła się akcja! Węże, co prawda, głośno syczały (a my z wężami – ćwiczenia ortofoniczne), ale na długie sztuki „Piraci” są jeszcze nieco za mali. Za to opowiadanie albo odpowiedzi na pytania – i owszem! Ćwiczyliśmy zatem zadawanie pytań wężom, znakomicie się przy tym bawiąc! Potem węże śpiewały piosenki! Widownia z nimi! Najlepiej wychodziła (nie wiedzieć czemu) pastorałka „Był pastuszek bosy”, z tym, że w bardzo żywym, skocznym tempie! Nasze śpiewy zwabiły do sali Panią Dyrektor, która też została widzem…
Następnym razem do naszego teatrzyku wykorzystamy pacynki!