Pewnego pięknego ranka (ponieważ nie padało), zaplanowaliśmy wyjście na zakupy, a konkretnie po warzywa.Przygotowaliśmy się do tego bardzo solidnie. Na początku sporządziliśmy listę potrzebnych nam jesiennych warzyw (w naszych propozycjach pojawiały się też m.in.: truskawki, maliny, a nawet pomarańcze…). Ach… i jeszcze torba na zakupy się przyda (ktoś z nas powiedział, że mamy kieszenie… hmmm…). Zwarci i gotowi mogliśmy w końcu spacerkiem obok parku wybrać się do naszego celu. Nie dało się po drodze nie słyszeć naszego zniecierpliwienia: „Daleko jeszcze?”.
Gdy na horyzoncie pojawił się (przepiękny) warzywniak, radość była zauważalna… i słyszalna. Zatem wyciągnęliśmy listę zakupów i po kolei wykreślając, zapełnialiśmy naszą torbę warzywami. Nie obyło się bez (cierpliwego!) czekania w kolejce. Wszystkie produkty musiały zostać dokładnie zważone przez Panią Ekspedientkę, jeszcze tylko zapłacić i z uśmiechem na twarzach, gdyż udało nam się kupić wszystkie warzywa, wróciliśmy do przedszkola.
W drodze powrotnej jeszcze można było usłyszeć, kto jakie warzywa wybierał. Zakupy uważamy za udane!