Czymże było by rozpoczęcie złotej pory roku, bez wizyty w parku i zebraniu jesiennych skarbów.
Zabraliśmy ze sobą kosze i postanowiliśmy napełnić je po same czubki: liśćmi (we wszystkich kolorach, najbardziej poszukiwane były czerwone), kasztanami (uwaga! z kolcami) oraz żołędziami (czapeczki też się znalazły). Natrafiliśmy także na grzyby, ale wiedzieliśmy, że nie możemy ich zrywać, dotykać, ani tym bardziej niszczyć.
Z pełnymi koszami (oraz nadzieją na następny spacer), wróciliśmy do przedszkola.