Szybko tej zabawy nie zapomnimy (zwłaszcza ciocie)…Kolejny dzień eksperymentów był bowiem nieco… absorbujący… Otóż zajęliśmy się… cieczą nienewtonowską (ze wszystkimi konsekwencjami)!!!!!
Zaczęliśmy, jak zwykle, od podziału na zespoły (wybieraliśmy figury geometryczne bez podziału na kolory). Tym razem nikt się nawet nie skrzywił, że ulubiony kolega siądzie (niestety) przy innym stole… Za to dzieci musiały same wybrać miedzy sobą szczęściarza, który wysypie mąkę do pojemnika, a potem wybrać ekipę do mieszania i do polewania wodą! Gdy już wreszcie „bystrzaki” się dogadały (co wcale łatwe nie było), przystąpiły do działań w zespołach i to był koniec spokoju. Najpierw rękawy, które opadały co chwila na dłonie! Potem dziwna substancja, która lepiła się, była twarda, miękka, można z niej było ulepić kulkę, ale potem przeciekała przez palce. Każdy dostał tę „masę”(????) w swój pojemnik i sam sprawdzał, jak to właściwie z nią jest. Po blisko godzinnej zabawie (zaraz obiad!), udało nam się przekonać „ekspertów” do zakończenia działań badawczych… Aparat foto zakleił się pierwszy, cała reszta sali zaraz po nim…
Drodzy Rodzice! Co macie mieć lepiej niż my! Podajemy przepis na ciecz nienewtonowską (obiecałyśmy dzieciom, że podamy): mąka ziemniaczana (ok. 1 kg) oraz woda z kranu. I mieszamy, mieszamy (jak na zdjęciach). Po chwili mamy właściwą konsystencję. Po wspaniałej zabawie z dzieckiem zaczynamy sprzątać… I nie radzimy dodawać żadnych barwników…