Obserwacja napięcia powierzchniowego dziś trochę nam nie wyszła… A wszystkiemu winien… barwnik…Było tak: najpierw sami, bez żadnych biletów, dobieraliśmy się, z kim będziemy siedzieć przy stole. Zaczynamy rozumieć, że współpracować trzeba z każdym i to bardzo ważna dla nas nauka! Do badań naukowych przystąpiliśmy natychmiast po wysłuchaniu instrukcji słownej i pokazie. Do miseczek z mlekiem wlewaliśmy rozpuszczony barwnik i trzeba było dokładnie sprawdzić, jak barwi się mleko. Gdy już uzyskało najpiękniejszy kolor, wtedy patyczkiem zanurzonym w płynie do naczyń dotykaliśmy cieczy w różnych miejscach i widzieliśmy, jak barwnik „ucieka” przed patyczkiem…Trudne? Tak, bo barwnik, zamiast w kroplach, okazał się być w żelu i wymagał mieszania i mieszania… Za to cukierki (zostały z wczoraj) znów okazały się niezawodne i nawet zalane mlekiem pokazały delikatne pastele. Jednym słowem – musimy zdobyć barwnik w płynie i wtedy jeszcze nie raz będziemy bawić się w naukowców!